Przestrzeń wokół myśli

Przestrzeń wokół myśli

Twój Horoskop Na Jutro

Życie. Bieganie tu i tam. Zaabsorbowany tym i owym. Zmieciony przez tę czy inną myśl. Ledwie mamy wystarczająco dużo czasu, aby zauważyć upływ czasu, nieważne, ośmielę się powiedzieć, niedorzeczne twierdzenie, aby zauważyć nie tylko nasze myśli, ale przestrzeń wokół nich: chwilowy pogłos peryferyjny, nieskończenie małe przerwanie synaptyczne między poznaniami, najlżejsze przerwy czkawka na linii produkcyjnej myśli, kiedy myśl po myśli, myśl po myśli, w końcu przestają się układać jak kostki domina, odpowiadając za krótkowzroczność, która tak często stoi na przeszkodzie naszemu pragnieniu większego zdrowego rozsądku. Szkoda, naprawdę, ponieważ pomiędzy jest tym, gdzie tkwi magia.



Aby kontemplować pojęcia wielkiego Oświecenia „E” lub być może bardziej trafnie zastosowane w dążeniu do dynamicznej zdolności do oświeconego życia, samorealizacji lub przejścia do bardziej dostrojonego, intrapersonalnego wyrównania, Welwood (2000) podkreśla krytyczne znaczenie badanie całego swojego poznawczego gestaltu i wszystkich części składających się na jego sumę:



Nasze uzależnienie od skłonności umysłu do chwytania powoduje, że przeoczamy przestrzenie wokół myśli, odczuwalne półcienie, które nadaje naszemu doświadczeniu subtelne piękno i znaczenie. Zaniedbywanie tych płynnych przestrzeni w strumieniu umysłu przyczynia się do ogólnej tendencji do nadmiernej identyfikacji z zawartością naszego umysłu i zakładania, że ​​jesteśmy ich twórcami i opiekunami. Kłopotliwe równanie „ja = moje myśli o rzeczywistości” tworzy zawężone poczucie siebie, wraz z niepokojem o nasze myśli jako terytorium, którego musimy bronić. (str. 53)

Praktyka medytacyjna doskonale nadaje się do wytrenowania umysłu, aby zobaczył, że mimo wszystko nie ma terytorium do obrony, a nasza prawdziwa natura, podobnie jak warstwy, jest znacznie głębsza, niż nam się wydaje. Siedząc na poduszce ci, którzy praktykują medytację, są w stanie spowolnić procesy umysłowe swojego umysłu jako przedolimpijska próba przygotowująca do prawdziwego wydarzenia: spowolnienia umysłu podczas życia na poduszce, czyli innymi słowy, w egzystencjalnej rzeczywistości dnia codziennego. Oczekiwanie na tak trudnych lekcjach samokontroli, umiejętnych środków i panowania nad sobą to zbyt wiele, podczas jazdy na rowerze przez wzloty i upadki tego, co często wydaje się wyścigiem szczurów. Ze względu na chaotyczne środowisko nieodłącznie związane z naszym obowiązkowym życiowym maratonem, niezbędne staje się siedzenie z wielką dyscypliną, w jednym miejscu, pozostawanie w ciszy i bezruchu przez dłuższy czas, aby ćwiczyć umysł, aby był w stanie być tu i -teraz chwili obecnej, a nie skończyć jak liść złapany na wietrze, unoszący się tam, gdzie może go zanieść zmienny strumień umysłu.

Medytacja uważnej świadomości koncentruje się na rozwijaniu postawy spokojnego przebywania, a następnie, w przestrzeni tego prześwitu, kultywowaniu wglądu (śamatha-vipassana), pomagając oczyścić dawno nagromadzone mentalne pajęczyny i przestarzałe zapasy emocjonalne, ujawniając medytuje naturalną świetlistość umysłu, która w innym przypadku byłaby przeoczona lub niewidoczna w szybkości „naturalnej postawy” zwykłego myślenia, a nie „otwartego spojrzenia, powrotu do rzeczy i bycia z nimi” (Moustakas, 1994, s. 58). W „Memorial Address” filozof Martin Heidegger sugeruje pewien rodzaj Bycia-z, kiedy opisuje zjawisko Andenkena, czyli „myślenia ku” (Stambaugh, 1990, s. 90) jako „rodzaj oczekiwania, a nie biernego czekający, ale bardzo uważny, intensywny” (s. 87). Stambaugh mówi, że Inständigkeit, czyli postawa „zamieszkiwania”, potwierdza tę jakość dbania o:



Inständigkeit lub perdurance to rodzaj intensywnie spostrzegawczego wytykania czegoś, może coś podobnego do tego, co robimy, gdy próbujemy przypomnieć sobie coś, o czym zapomnieliśmy. Przypomina mi to, co buddyjski myśliciel Dogen nazwał „ciągłym wysiłkiem”. (str. 87)

Z ciągłym wysiłkiem i zagłębianiem się w całość doświadczenia (myśli, jak również otaczające je przestrzenie), możemy zobaczyć, „co Heidegger chce, abyśmy odpuścili”, aby „poprowadzić nas z powrotem do kierunku Bycia” ( s. 87), podkreślając, że „szczególną naturą” człowieka jest to, że jest on zasadniczo „istotą medytacyjną” (Heidegger, 1966, s. 56).



Chodzi więc o ocalenie podstawowej natury człowieka. Dlatego problemem jest utrzymanie przy życiu myślenia medytacyjnego.

Jednak uwolnienie się od rzeczy i otwarcie na tajemnicę nigdy nie zdarzają się same z siebie. Nie trafiają na nas przypadkowo. Obie rozwijają się tylko dzięki wytrwałemu, odważnemu myśleniu. (str. 56)

Przy braku takiej dyscypliny i intencjonalności, takiej odwagi, by być, często znajdujemy się zagubieni w umysłowych i fizycznych rozrywkach i interpersonalnych rozbłyskach, które nie sprowadzają się do niczego więcej, gdy są postrzegane bezpośrednio, niż wyzwalające włosy reakcje na stres. Niestety, jesteśmy ślepi na wszystko, co robimy sobie i sobie nawzajem, ponieważ nie poświęcamy czasu, by siedzieć spokojnie i badać, co do cholery dzieje się w tym, co buddyjska psychologia z uśmiechem nazywa nasz „małpi umysł”. Jak możemy raz na zawsze oswoić tę nerwową małpę?

Kiedy medytujący medytują, zaczynają dostrzegać w fakturach i strukturach swoje unikalne Bycie-w-świecie, a także ich bardziej uniwersalne aspekty, jeśli nie w zwolnionym tempie, to przynajmniej w wolniejszym niż zwykle. Wraz z skoordynowaną praktyką, czasowa świadomość własnej istoty w całej jej wielości zaczyna wirować w sposób, który informuje paradoks przeszłość-teraźniejszość-przyszłość jako bardziej ożywiona fenomenologia, która mówi serdeczne „tak” dla integracji, przepływu, zgodności, empatycznego przeniesienia , oraz rozległą przestrzenność, która wyrasta świeżo i spontanicznie z zakorzenienia w bycie czyjegoś Bycia. Jest to nieco szokujące odkrycie, że nasza podstawowa esencja jest „podstawową dobrocią” lub naturą Buddy (w przeciwieństwie do bardziej popularnego pojęcia „grzech pierworodny”), odkrywaną przez spojrzenie na umysł z precyzją brzytwy. Jak mówi nauczyciel medytacji Pema Chodron, podstawowa dobroć daje nam „zdolność do bycia dotkniętym poprzez otwarcie na całość”.

Jednak w jednym konkretnym momencie, w żadnym szczególnym momencie, odarty ostatecznie ze wszystkich etykietek, oskarżeń, zewnętrznego osądu, wstrętu do siebie i tkania fabuły, wyczerpany i wyczerpany od głównego edyktu medytacji, by „powrócić do wydechu”. i znowu (przez tyle lat) ikona w końcu zsuwa się z płaszcza, na którym od dawna była czczona. Fałszywa jaźń zostaje roztrzaskana na podłodze, zniszczona w świadomości prawdy pustki (forma jest pustką, a pustka jest formą), zaskoczona eureką, oszałamiającą chwilą satori, wyzwoleniem w cichy spokój nie -ja i słodko rozwijająca się wieczność teraźniejszości.

Cała mądrość świata znajduje się w przerwach między oddechami, w przestrzeni między myślami, powiedział kiedyś nauczyciel medytacji podczas formalnej praktyki siedzenia. Ale uważność nie zapewnia łatwego startu, wymagając od tego czasu osobistej hiperczujności, rosnącej świadomości i nawiązywania przyjaźni wobec wzorców dyskursywnych i wewnętrznej paplaniny: Andenken i Inständigkeit, myślenia w tym kierunku i zamieszkiwania w nim. Podczas gdy pieśń satori zapewnia medytującemu nową, a czasem kojącą ścieżkę dźwiękową, rekalibrację egzystencjalnej symfonii, jak zauważa Epstein (1995): „Nawet gdy oczywiste skrajności fałszywego ja zostały usunięte, istnieje tendencja do ich zastępowania. z subtelniejszymi wersjami tego samego impulsu” (s. 70). Jako wołanie o niezbędny rozwój zrównoważenia, aby stawić czoła takim nieświadomym popędom i ukryciom, Ram Dass wygłasza słynną mantrę: „Ach, interesujące”.

To dobra wiadomość, że wglądy uzyskane z tego nowego przebudzenia nigdy nie znikają całkowicie. Urzeczywistniony gdzieś jako „pierwotny”, przebudzony umysł jest zawsze dostępny. Jednocześnie medytujący uczy się, że lgnięcie do niego jest bezowocne. Można to osiągnąć tylko przez przebłyski, które pojawiają się od czasu do czasu zza zachmurzonego nieba „naturalnego nastawienia”. Osiągnięcie promiennej świetlistości umysłu wymaga wielkiej praktyki, cierpliwości i pracowitości przez tyle lat.

Ale możemy nabrać otuchy — mistrzowie zen pozostawili po sobie wskazówkę. Jak opowiada Welwood, zamiast skupiać się wyłącznie na myślach i treści myśli, tym i tamtym naszego doświadczenia, on i ona, my i oni, materialność i codzienny trud przyczynowo-skutkowy, my pamięta, by badać przestrzeń wokół myśli, przestrzeń między nimi. Co znajduje się w przerwie między wydechem a wdechem? Gdzie zatem jest umysł? Kim jesteś w tych przestrzeniach? Kim jesteś w tych lukach?

Mistrzowie Zen mówią, zastanów się nad tymi rzeczami.

Kalkulator Kalorii