Dążenie do wielkości: bądź gwiazdą własnego show

Dążenie do wielkości: bądź gwiazdą własnego show

Twój Horoskop Na Jutro

Duża osobowość Lady Gagi jest wszędzie, gdzie nie spojrzysz. TMZ jest rozstawiony z kamerami na każdym rogu. Entertainment Tonight i Access Hollywood są tak popularne, że teraz są już passé. Kultura celebrytów jest w dzisiejszych czasach zbędnym terminem, ponieważ celebryci stali się kulturą w Stanach Zjednoczonych. Terminy są synonimami. Lindsay, Paryż, Britney, Justin, Brad, Angelina i Oprah. Och, gdybym tylko była osobą znaną z imienia przez tłumy, mówimy sobie! Wtedy bylibyśmy kimś.



Reżyser filmowy John Waters obwinia to chorobliwe pragnienie sławy za nasze nerwicowe skłonności. „Większość wszystkich potajemnie wyobraża sobie siebie w showbiznesie i każdego dnia w drodze do pracy są trochę przygnębieni, ponieważ tak nie jest” – mówi Waters.



„Ludzie są smutni, że nie są sławni w Ameryce”. Widzi to również były gospodarz American Idol, Simon Cowell. Mówi, że w Ameryce panuje „epidemia sławy”. Staliśmy się narodem gapiów, którzy nie potrafią odwrócić naszych wygiętych szyj od kolejnego chrztu celebryty lub kolejnego wraku pociągu. A jednak, w jakiś przewrotny sposób, zamienilibyśmy wszystko, co mamy, by chodzić w rubinowych pantoflach sławy.

Teraz, czy ci się to podoba, czy nie, Hollywood przyjechało do Michigan. Od ulic miast po pełne zieleni przedmieścia, często zdarza się, że zdarza się to podczas sesji filmowej lub telewizyjnej. Hugh Jackman jest obok ciebie w sklepie spożywczym lub wschodzące gwiazdy — takie jak aktorzy z Detroit 1-8-7, Erin Cummings i Shaun Majumder — są w mieście. Może to albo zmniejszyć naszą fascynację celebrytami, albo ją spotęgować. Zależy to od tego, jak postrzegamy siebie i nasze własne istotne znaczenie dla otaczającego nas świata.

Badania naukowe nad tym, w jaki sposób sławni ludzie w opinii publicznej wskazują na dwa dość niepokojące ustalenia: naszą tendencję do podnoszenia tego, co jest poza nami do statusu sławy lub „dobrego” statusu, oraz do degradowania tego, co jest w nas wrodzone, do poziomu zmniejszonego znaczenia i przeciętność lub „mniej dobry” status. Tak zwane badania „paraspołeczne” pokazują, że niektórzy ludzie w rzeczywistości czują się bliżej celebrytów, których widzą w telewizji lub w filmach, niż własnych przyjaciół i członków rodziny. Inna grupa badaczy odkryła, że ​​1/3 populacji USA ma niezdrowy poziom przywiązania do swoich ulubionych gwiazd. Syndrom kultu celebrytów jest definiowany jako zaburzenie obsesyjne, w którym na przykład respondenci odpowiedzieli „tak” na następujące pytania badawcze:
• Często myślę o mojej ulubionej celebrycie, nawet jeśli nie chcę.
• Moja ulubiona celebrytka natychmiast przyszłaby mi na ratunek, gdybym potrzebowała pomocy.



Poza oczywistą infantylizacją w takiej fantazji ratunkowej, czy nie nadszedł czas, aby sięgnąć po nasz prawdziwy potencjał? Czy moglibyśmy odzyskać iluzoryczne projekcje wielkości, które kierujemy „tam”, i zamiast tego skierować te jasne światła na naszą własną wielkość? Co chcemy zrobić w tym krótkim czasie, który mamy na scenie życia? Aby być naprawdę szczęśliwym, w sposób zasadniczo satysfakcjonujący, musimy nauczyć się, jak stać się głównymi aktorami w naszych własnych życiowych historiach. Jako społeczeństwo i jako jednostki nie nauczyliśmy się jeszcze w pełni, że jedyną osobą, która powinna natychmiast przyjść nam z pomocą, jesteśmy my sami i że jedynym bohaterem, którego musimy czcić, jesteśmy my sami.

Temat „uhonorowania siebie” jest niezbędnym składnikiem samorealizacji, stawania się wszystkim, czym możemy być. To daleko do zdefiniowania, jaki może być skok, który popycha globalny dialog w kierunku takich kwestii Generacji Y, jak świadomość planetarna, zrównoważone życie i empatyczna odpowiedzialność za przyszłość wszystkich żywych istot, zaczynając od nas samych. Zarówno na poziomie makro, jak i mikro, współzależność dominuje jako nić utkana w gobelinie świata fizycznego. Po zbadaniu staje się jasne, że wszyscy odgrywamy rolę w epickiej opowieści o stale rozwijającym się ekosystemie socjologicznym, każde pokolenie w czasie i przestrzeni, zależne od poprzednich, jeśli chodzi o swoje istnienie. Tak więc jedną główną rolą, którą wszyscy mamy na co dzień, jest tworzenie tkanki jutra i wszystkich jutra, które nadejdą.



Moją uwagę przykuwa reklama telewizyjna. W tym miejscu kobieta po dwudziestce w białym fartuchu laboratoryjnym, z włosami związanymi w koński ogon, idzie na środek ruchliwego Times Square. Przyjmuje pozycję, odchrząkuje i zaczyna mówić. „Hero: A Poem” – recytuje na głos. „Nie jestem kolejną top modelką. Nie będę pierwszą kobietą-prezydentem Ameryki. Ale to nie sprawia, że ​​to, co robię, jest mniej ważne” – mówi, stwierdzając, że jest naukowcem. „Zamieniam odpady w paliwo. Obniżam cenę gazu. Jestem Maya Oliver… To jest duch, Maya. Ty też jesteś bohaterem. Nie pożądaj sławy; zamiast tego pragnij pielęgnować swoje wrodzone zdolności, a wraz z nimi zmieniaj życie innych, teraz iw przyszłości. W tym zwodniczo prostym, ale wymagającym wyzwaniu, mamy okazję zobaczyć nasze imiona ozdobione naszym własnym namiotem.

Prawda jest taka, że ​​jeśli nie możemy żyć z poczucia własnej sławy, sprzedajemy się krótko i tracimy pełnię życia. Uznaje się, że za osiągnięcie optymalnego funkcjonowania człowieka i mistrzostwa duchowego uznaje się manifestowanie swoich wyjątkowych darów i umiejętności w sposób zaangażowany społecznie i odpowiedzialny. Każdego ranka możemy wstać i zabłysnąć i jak każdy celuloidowy książę lub księżniczka na dużym ekranie, spełnić nasze marzenia.

W niedawnym kazaniu w Temple Israel w West Bloomfield rabin Josh Bennett mówił o potrzebie odkrycia superbohatera, który żyje w każdym z nas. - Nie dlatego, że będziesz w wiadomościach, nagrodzony sławą - pouczał rabin. — Ale żebyście mogli opuścić świat lepiej, niż go znaleźliśmy. Następnie, upuszczając swoją rabiniczną szatę na ziemię, aby pogłębić swój punkt widzenia, rabin stał ubrany w kostium Spidermana od stóp do głów. Dosadnie zapytał swoją kongregację. „Kim jest bohater? W każdym z was jest superbohater czekający na narodziny.

Lady Gaga, najsłynniejsza w tej chwili dziewczyna „it”, również ostrzegała przed szukaniem osobistej satysfakcji w niewłaściwych źródłach podczas koncertu Monster Ball w Auburn Hills. „Możesz być kimkolwiek zechcesz, Motor City”, krzyczała do wiwatującego tłumu. Nie patrz poza siebie w błyszczący świat sławy, ale, jak podkreśliła, daj się ożywić własnemu niesamowitemu ja. „Pamiętaj, że jesteś supergwiazdą”, powiedziała, „i urodziłeś się jako jedna!”.

Chwyć swoją gwiazdę, dąż do wielkości, a nie do sławy, szanuj swój wkład dla bliskich i świata i bądź dumny z sławy, którą już jesteś. Bycie gwiazdą własnego programu to jedyna prawdziwa miara sukcesu.

To po raz pierwszy pojawiło się w Magazyn Ambasador , Detroit w stanie Michigan .

Kalkulator Kalorii